sobota, 21 marca 2015

Zachwycające Klify Moher



Najbardziej dostępne i zatłoczone. Można je zobaczyć na niemal każdej widokówce Irlandii i definitywnie w każdym przewodniku.

Moherowe Klify to największa atrakcja Irlandii, co roku odwiedza je około miliona turystów. Tylko 3 godziny jazdy od Dublina. Naprawdę warto je zobaczyć nie tylko z góry, ale też i z dołu, co opiszę w kolejnym blogu. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zobaczyć żadnych klifów na żywo, to upewniam was, że ten widok was zachwyci. Ja sama odwiedziłam to miejsce już kilka razy, chyba dlatego, że tak łatwo można tam dotrzeć i naprawdę warto pokazać je innym - w moim przypadku był to mój tata, potem brat, mój - wtedy jeszcze chłopak - ówczesny mąż a potem jego brat z żoną. Wszyscy byli zachwyceni i stwierdzili, że dopiero to miejsce pokazało im czym jest Irlandia.


Trasa z Dublina jst całkiem niezła, bo przez 2 godz jedzie siêę autostradą, a reszta to wąskie irlandzkie uliczki, które mają swój urok ale potrafią też doprowadzić do furii. Przede wszystkim, gdy jedzie przedcwami traktor, I poprostu nie ma jak go wyprzedzić lub gdy uliczka jest, wąska, kręta I "dziurawa".

Na klifach zazwyczaj jest dość wietrznie, pewnie za zasługą wiatru znad oceanu. Anyway, proponuję wziąć coś cieplejszego, żeby nie zmarznąć.

Tak na marginesie, od kilku lat wprowadzono opłatę za wejście, wybudowano tez centrum informacyjne a w tym sklep z pamiątkami, toalety i kawiarnię. Poza Dublinem jest to chyba najbardziej odwiedzane miejsce Irlandii.

Fakty i ciekawostki:

Klify Moher zbudowane są z wapieni i piaskowców, powstały ok. 230 milionów lat temu w ogromnej delcie rzeki. Wybijają się z oceanu Atlantyckiego, mają długość ok. 8 km i wysokość trochę ponad 200 m n.p.m w najwyższym punkcie. I uwaga, jak już pisałam w poprzednim blogu - wcale nie są najwyższe w Irlandii!
Dodatkową atrakcją klifów jest wzniesiona w XIX wieku kamienna wieża O'Brien's Tower. Stanowi ona idealny punkt obserwacyjny.

Śmiertelne wypadki i samobójstwa:

Klify Mohera pomimo wielu znaków ostrzegawczych i wytyczonej ścieżki są bardzo niebezpieczne dla turystów, niestety są też miejscem wybieranym przez samobójców. Smutne to, ale prawdziwe. Co roku ginie tu od 10 do 15 osób. Naprawdę niewiele trzeba o nieszczęśliwy wypadek, zwłaszcza, gdy pogoda nie dopisuje. Ludzie ignorują też znaki ostrzegawcze, koniecznie chcą zejść dalej i dalej, ale kiedy dalej jest zbyt daleko?

Na koniec wrzucam ten szokujący filmik, ktory przypadkiem znalazlam na YT.





wtorek, 10 marca 2015

Ukryty gdzieś pośród wrzosowisk - Przylądek Horn Head


Podróże po Irlandii pokazały mi jak piękną wyspą jest tak naprawdę. Wszystkie te ukryte zakątki, o których nikt nie pisze w przewodnikach - zapierają dech w piersi. Nie wiele osób o nich wie, a Ci którzy tam dotarli wiedzą doskonale o czym mówię. Chciałabym się podzielić tym wszystkim co zobaczyłam i życzę innym aby też mogli to zobaczyć.

Pewnego pięknego, majowego weekendu wybraliśmy się ze znajomymi na daleką wycieczkę na zachód Irlandii. Pogoda była przecudna, wręcz wymarzona, co jest tutaj rzadkością. Jadąc wąskimi uliczkami przez wzgórza i dolinki, mijając wieś Dunfanaghy dotarliśmy w końcu na miejsce. Zaparkowaliśmy nasze auta i ruszyliśmy przed siebie w głąb wrzosowiska. To co ujrzeliśmy po 20 minutach marszu odjęło nam mowę. Cudowne, olbrzymie, przerażające i dzikie. Z dala od ludzi, ulic i zgiełku. Przepiękne klify, które przerażają i jednocześnie napełniają szczęściem.



Kilka faktów:
Ich wysokość to ok 180 m n.p.m. , nie należą do najwyższych, ale napewno są niebezpieczne i dzikie. Nie ma tam, żadnej ścieżki turystycznej, a więc jedyną drogą są właśnie wrzosowiska.

Po zachodniej stronie przylądka znajduje się gejzer morski - Mc Swyne's Gun. W przeszłości, podczas sztormów, woda wznosiła się tam na wysokość nawet 90-ciu metrów, a jej huk słychać było na odległość 16-tu kilometrów. Gejzer nadal funkcjonuje, ale nie jest już tak widowiskowy.

Ponoć zginęło tam kilka osób, które spadły w dół chcąc podejść bliżej. Nie mam dokładniejszych informacji na ten temat.


Z klifami jest tak, że człowiek nie zdaje sobie sprawy jak blisko urwiska stoi dopóty, dopóki nie zobaczy tego później na zdjęciu. Bardzo łatwo można się pomylić i osunąć w dół, a więc dobre buty i dużo wyobraźni są niezbędne.



Plaża w Dunfanaghy, widok z drogi powrotnej.





piątek, 6 marca 2015

Dawno, dawno temu...

Minęło już tyle lat, a ja nadal tu jestem... Moja historia jest długa i pokręcona. Siostra mówiła kiedys, że moje życie jest jak film Wenezuelski😄 i wiecie, czasami ja też mam takie wrażenie. Zawsze chciałam pojechać do Stanów, ale nigdy nie miałam na to kasy, nagle pojawiła się opcja wyjazdu do Irl, pomyślałam czemu nie, po pierwsze zarobię na bilet do USA, a po drugie zobaczę trochę świata... Zawsze ciągnęło mnie aby zobaczyć nasz cudowny świat. 
Ale, ale, na pół roku i nie dłużej.... jasne.... Jestem tu już 9 lat....

Nawet nie wiem jak to się stało, że jestem tu już tak długo. Na początku nie mogłam uwierzyć w to, ze ktoś siedzi tu w tym obcym, dziwnym pokręconym kraju tyle lat, a teraz jestem jedną z tych osób.                         Kiedyś nie znosiłam tego kraju, nie widziałam tu nic pięknego, a teraz jestem w nim zakochana na swój sposób... pomimo tej okropnej pogody, do której po latach można się w sumie przyzwyczaić. Chciałabym opisać miejsca, które tu zobaczyłam i to jak wygląda życie na "wyspach", przynajmniej moje. Są takie miejsca, które zapierają dech w piersi i są ludzie, którzy zadziwiają życzliwością. To wlasnie jest Irlandia.